profilki

Strony

czwartek, 1 października 2020

BELGIA MA DWIE NOWE KSIĘŻNICZKI I KSIĘCIA!

bbc.com/AFP

 Dzisiaj tj. 1 października 2020 roku Belgia decyzją sądu zyskała księżniczkę Delphine, księżniczkę Josephine i księcia Oscara.


Dzisiaj prawnik Delphine do niedawna Boël, nieślubnej córki króla Alberta II potwierdził, że decyzją sądu otrzymała ona tytuł księżniczki Belgii w stylu Jej Królewskiej Wysokości. Jej nowe oficjalne nazwisko także uległo zmianie na van Saksen-Coburg.

Córka Delphina, Josephine ma 16 lat, a syn Oscar 12 lat.

Nowa księżniczka Delphine urodziła się w 1968 roku jako córka baronowej Sybille de Selys Longchamps i została uznana jako córka przez Jacquesa Boëla, czyli ówczesnego męża Sybille.

Delphine przez lata walczyła by zostać uznaną za córkę króla Alberta, jednak przez cały ten czas twierdziła, że nie chodzi jej o pieniądze, ponieważ jej prawny ojciec jest znacznie bogatszy.

W końcu po latach walki 27 stycznia tego roku król został oficjalnie uznany biologicznym ojcem Delphine i poprzez oświadczenie poinformował, że uwzględni ją w swoim testamencie na równi z innymi dziećmi.

20 komentarzy:

  1. No i stało się, ciekawe co teraz nastąpi - nic czy księżniczka Delphine znowu o coś postanowi powalczyć, jak dobrze, że obecny król jest poukładany, porządny, ma kochającą rodzinę i jest bezaferowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delphine miała prawo walczyć w sądzie o swoją tożsamość. To jej biologiczny ojciec jest osobą która nie ma żadnej moralności.Przez 18 lat (!!!!!) żył w związku z jej matką. Był obecny w jej życiu.A później je wyrzucił z życia jak brudne gacie. Dobrze że żyjemy w 2020 roku i są jeszcze sądy.

      Usuń
    2. Moniko, chyba nikt nie zaprzecza, że miała prawo walczyć o swoją tożsamość. Problem w tym, że jednocześnie cały czas ta kobieta twierdziła (wręcz podkreślała), że chodzi jej tylko o zostanie uznaną za córkę Alberta, a tytułów nie chce. Jednak kiedy została już uznana, nagle pojawiły się żądania dot. tytułów, rezydencji i apanaży. To nie jest uczciwe i szczere zachowanie.

      Usuń
    3. No właśnie, dokładnie, ojciec i córka siebie warci, ojciec nie chciał się przyznać do własnego dziecka, które spłodził i z którym na początku miał kontakt a potem szybko zniknął i córeczka, która to niby tylko o prawdę walczyła, wywalczyła prawdę i sięgnęła dalej, to po co zarzekała się, że jej chodzi tylko o uregulowanie tej kwestii? Trzeba było od razu powiedzieć, że udowodnienie ojcostwa Alberta będzie skutkowało dalszymi konsekwencjami, a tak straciła szacunek i zaufanie, bo twierdziła co innego, gdyby skończyła na wyroku potwierdzającym ojcostwo Alberta lub powiedziałaby z góry,postawiła sprawę jasno, że chce sprawiedliwości we wszystkich kwestiach wynikających z faktu ojcostwa Alberta byłaby dla mnie bohaterką a tak uważam, że to zaplanowana taktyka, by ciągle był rozgłos i ludzie nie mogli o niej zapomnieć i jeszcze nie wiadomo co ma zaplanowane, brzydko to rozegrała tak samo jak jej ojciec brzydko się zachował, że ją ukrywał, ale na naszym polskim podwórku - również jest skandal dotyczący pewnego "króla", jest pandemia, ludzie umierają, tracą pracę, są dramaty i koszmary a bogaci pokazują swój brak klasy, brak pokory, brak godności, brak szacunku do swoich słów i czynów

      Usuń
    4. Nie zgadzam sie z Wami drogie Panie. Uwazam, ze Delphina rozwaliła przede wszystkim życie żony byłego już króla, jego dzieci, wnukow itd. Nie zaslugują na to. Oczywiście krol nie miał moralnosci. Ale czy kobieta z którą sie spotykal, matka Delphiny ją miała ????? Nie miała!:Tak więc uważam, że córka powinna ponieść konsekwencje postepowania na pewno nie pokrzywdzonej tu swojej matki i zamilknąć na wieki. Właśnie ze wzgledu na prawowitą i niczego niewinną tu żonę i jej dzieci oraz wnuki. Sprawiedliwość tylko po jednej stronie. Wygrała satysfakcja jednego dziecka i byłej kochanki, ktora jest jej matką. Uważam, że w tej sytuacji dziecko powinno ponieść konsekwencje okropnych czynów także swojej matki. Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Anonimie z 14:49: ogólnie masz rację, ale z jednym nigdy się nie zgodzę - opinią, że "dziecko powinno ponieść konsekwencje okropnych czynów" rodzica. Nie, dzieci są osobnymi istotami i obywatelami, więc ponoszenie odpowiedzialności za rodziców czy kogokolwiek innego to absolutne nieporozumienie. Jeśli tu "bękart" ma ponosić konsekwencje niemoralności Alberta i tamtej kobiety, to jakie konsekwencje miałyby ponieść np. dzieci zbrodniarzy wojennych? Zakładam, że chyba źle się wyraziłaś i bardziej chodziło Ci o to, że skoro Delphine pochodzi z cudzołóstwa, to powinna zachować się z klasą, rozumieć trudną sytuację (dla wszystkich, nie tylko dla siebie) i nie rościć sobie prawa do pozycji na równi z Filipem czy Astrid, więc de facto nie stawiać swojej matki(kochanki) na równi z żoną króla, bo upokarza i męczy tym niewinnych ludzi.

      Usuń
    6. Nie rozumiem, czemu Delphine miałoby obchodzić, jak się z tym czuje królowa Paola. Albert i matka Delphine zachowali się okropnie, a sama Delphine nie jest przeciez winna temu, kto ją spłodził i ma prawo walczyć o uznanie ojcostwa.

      Usuń
    7. Do 20:59 - dlaczego miałoby obchodzić, jak się ktoś czuje ktoś niewinny? Ponieważ jest człowiekiem (i to rzekomo humanistką), a empatia jest częścią człowieczeństwa. To, że ona została skrzywdzona (choć też nie do końca, bo miała drugiego ojca, który ją kochał - nie każde dziecko ma to szczęście), nie daje jej podstaw do krzywdzenia innych (szczególnie niewinnych tej sytuacji osób). W ogóle szokuje mnie, jak można napisać "co ją obchodzi, jak się ktoś inny czuje" - tak powiedziałby psychopata, ale empatyczny człowiek już powinien mieć na uwadze uczucia innych i starać się, by w tej trudnej sytuacji jak najmniej osób ucierpiało. PS nikt nie czepia się uznania ojcostwa, chodzi o żądania tytułów i innych korzyści.

      Usuń
    8. Do 13:56
      Paola jakoś też święta nie była...
      A niby czemu Delphine miałaby się interesować co czuje obca kobieta (Paola)? Ona chciała uznania przez ojca, nie myślisz chyba, że schowa głowę w piasek i przeprosi Paolę, za to że jej mąż to idiota.
      Gdyby Delphine miała się przejmować czyimś samopoczuciem, to prędzej swoich dzieci - które raczej nie do końca ogarniają wagę sytuacji, a mogą być np. wyśmiewane w szkole.

      Usuń
  2. A dlaczego dzieci Delphiny dostały tytuły?

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że monarchia wreszcie dotarła do 21 wieku. Czasy się zmieniły. Gdyby było tak jak kiedyś to nie byłoby królów i księżniczek z Ludu. Naprawdę nie rozumiem zarzutów że córunia prześladuje biednego tatunia. Gdyby zależało jej na kasie to by tej sprawy nie ruszała. Bo po papierowym ojcu jako jedyna dziedziczka miałaby 2 miliardy euro. Natomiast Albert ma tylko parę milionów euro i to do podziału na cztery osoby. Jest coś takiego jak przyzwoitość i szacunek dla drugiego człowieka. A przede wszystkim honor, który powinien charakteryzować prawdziwego mężczyznę. Tych cech nie posiada Albert z Belgii ani Carlos z Parmy oraz Nicolas z Rumunii. Widzę że się oburzacie że Delphine dostała tytuł, ale przecież wszystkie dzieci są równe dlaczego ona mieć coś odebrane







    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli monarchia XXI wieku oznacza stawianie na równi dzieci ze skoków w bok z dziedzicami tronów, to oznacza to właściwie koniec sensu istnienia monarchii. Już i tak zrezygnowano z przymuszania ludzi do ożenku bez miłości z utytułowaną osobą, poprzez co za chwilę monarchowie będą mieli może pradziadka z tytułem, a reszta to lud. Teraz dochodzą tytuły dla dziecka z nieprawego łoża, więc właściwie śluby w ogóle nie mają sensu, skoro bycie dzieckiem kochanki (hipotetycznie mogłaby być to nawet jakaś prostytutka) jest równe z byciem dzieckiem królowej. I później co? Jego Królewska Wysokość Książę, syn "kurtyzany" i brat króla? Bardzo lubię monarchię, ale to już naprawdę staje się (właściwie stało się) farsą.

      Usuń
    2. Z bólem, ale zgadzam się z Anonimem 18:14 :(

      Usuń
    3. Do anonima 18:14. Te czasy w którym urodzenie się jako syn lub córka,, kurtyzyny''bylo hańbą już nie wrócą. Przykro mi. Podobnie jak kwestia małzenstw dynastycznych.Monarchia aby przetrwać musiała się zmienić. Nie idziesz z duchem czasu to giniesz. Gdyby przestrzegano starych zasad to żadna z monarchii by nie przetrwała. Obecnie jedynie Królowa Matylda ma szlacheckie pochodzenie. Pozostałe są z ludu. I to w tą stronę pójdzie. Nic na to nie poradzisz

      Usuń
    4. Rzecz nie w tym, czy bycie dzieckiem kurtyzany to hańba. Po prodtu borąc pod uwagę zawody, którymi zajmują się kochanki królów, za chwilę może się okazać, że książęta i księżniczki mogą być głównie dziećmi tylko takich osób, czyli "modelek" z Dubaju itp. Sama monarchia istnieje obecnie tylko dlatego, że utrzymuje tradycje rodzinne, kulturowe i tożsamościowe kraju. Jeśli przestaje to robić, to co zostaje? Wyrok sądu pokazał, że ślub rodziców nie ma znaczenia - więc niech royalsi nie biorą już ślubów. Po co, skoro i tak znaczenie w przyznaniu królewskiego tytułu ma tylko plemnik księcia. To nie duch czasu, wręcz odwrotnie. Wprowadzając takie,zasady, cofamy się do monarchii arabskich, gdzie panuje właśnie taki porządek.

      Usuń
    5. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem że kochanki królów to prostytutki . Przykład juana Carlosa mówi co innego.To czy ktoś jest księciem decyduje prawo to co jest zawarte w konstytucji. Monarchia w Europie działa w systemie demokratycznym a nie totalitarnym.Wyrok sądu pokazał że w Belgii król nie jest ponad prawem , a nie to że nie trzeba brać ślubu.

      Usuń
    6. Wiem, że już trochę czasu minęło, ale przecież nikt nie twierdził wyżej, że wszystkie kochanki królów to prostytutki. Po prostu panowie często przy skokach w bokach korzystali z osób z zawodów uznawanych za "ryzykowne" czyli pań do towarzystwa i prostytutek (nawet wśród obecnych znajdziesz częściej modelki, celebrytki niż np. naukowców). Zresztą już sam przypadek Alberta dotyczył romansu z arystokratką, więc człowiek by sobie sam zaprzeczał. Chyba nie zrozumiałaś moniko przekazu, no ale zdarza się, nic strasznego. Co do stania ponad prawem się zgadzam :)

      Usuń
  4. Pamiętajmy, że zarówno Albert jak i Paola niszczyli swoje małżeństwo, jedno i drugie zdradzało, tylko, że Albert wpadł z kochanką, tak więc matka Delphine nie rozbiła rodziny sama, Albert i Paola poszli na boki, dziecko nie jest niczemu winne, Albert powinien ją uznać już dawno i może być uwzględniona w testamencie, ale tytuły uważam, że są przesadą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne zdanie. Uznanie dziecka - tak (Albert tu zawalił, tak długo przeciągając sprawę), ale takie sztuczne tytuły to kpina z instytucji monarchii.

      Usuń
  5. Wzorem Monako każda monarchia powinna wprowadzić zapis pozwalający dziedziczyć tron (i posiadać tytuły) tylko dzieciom ze związków małżeńskich.
    ciekawa jestem jak wygląda kwestia uczestnictwa poszczególnych członów rodziny królewskiej w bankietach? czy po pandemii zobaczymy "nową księżniczkę" w tiarze za parą królewską?

    OdpowiedzUsuń